sobota, 14 września 2013

good music, book, tea and atmosphere

hej hej,
kto nie lubi posłuchać sobie spokojnej muzyki, czytając dobrą książkę, popijając herbatę?
Taki klimacik jest przyjemny na deszczowe dni, zwłaszcza weekendy, gdy nie masz ochoty wychodzić w taką pogodę i w ogóle nie chce ci się wstać z łóżka.

W tym poście opiszę Wam, jak ja spędzam takie właśnie dni.

Miłego czytania.

Mój dzień zaczyna się od tego, że wstaję koło godziny 11.
Jem jakieś śniadanie przed telewizorem (wiem, że nie powinno się, ale cóż).
Oczywiście do obiadu oglądam telewizor. Po obiedzie znowu oglądamy telewizor
 całą rodzinką. Rozmawiamy przy tym na różne tematy, często też
 narzekamy na tę okropną pogodę. Bardzo rzadko zdarza się, żebyśmy nie
 odzywali się ani słowem, chyba, że w telewizji jest na prawdę bardzo ciekawy
 program czy film. Gdy pada deszcz nikt nie ma ochoty moknąć i marznąć, więc nie ma
mowy na żaden spacer czy coś w tym stylu. Czasami jeździmy do babci i tam
wspólnie spędzamy czas. Zwykle jednak siedzimy w domu. Wieczorami też są niekiedy
ciekawe filmy, więc jak jest coś to też je spędzamy wspólnie w salonie przed telewizorem.
Lubimy sobie przy tym podjadać popcorn maślany, który zwykle szybko znika. Bywa tak,
że w telewizji nie ma żadnych ciekawych rzeczy, albo są takie, które już oglądaliśmy.
Wtedy każdy rozchodzi się do swoich pokoi i spędzamy ten czas tak jak chcemy. Ja
zazwyczaj włączam sobie radio, płyty lub muzykę z laptopa, czytam jakąś książkę,
którą uważam za dobrą i od czasu do czasu zrobię łyka mojej ulubionej ciepłej herbaty.




A Wy jak spędzacie takie wieczory? Chętnie posłucham Waszych historii.

niedziela, 8 września 2013

Pierwszy weekend

hei,
tak więc już prawie końcówka pierwszego weekendu w roku szkolnym. Kto go nie oczekiwał z upragnieniem? Poza tym, że studenci mają jeszcze prawie miesiąc przerwy to na pewno każdy uczeń czekał na to cały tydzień.
W piątek z racji tego, że kończę lekcje wcześniej, poszłam na miasto. Spotkałam tak sporą część swojej poprzedniej klasy, a potem spotkaliśmy naszą polonistkę z gimnazjum. Pani bardzo się cieszyła na nasz widok i nas powyściskiwała. Bardzo tą Panią lubiłam, była moją ulubioną.
W sobotę spotkałam się z Melą, która chodzi do szkoły 70 km ode mnie i tam też mieszka w internacie, także dla siebie mamy tylko weekendy. Tak więc ten dzień spędziłyśmy cały tylko we dwie. Było fajnie tak pójść sobie zjeść lody, pogadać trochę.
Dzisiaj miałam dzień relaksu. Wstałam późno, nie wychodziłam nigdzie. Trochę się opalałam czytając gazetkę na tarasie.
A jutro? Jutro znowu do szkoły. Zadania już wszystkie zrobione, naszykowana też jestem całkowicie. Tylko muszę iść spać wcześniej, bo pobudka o 6.30.



Jak Wam minął pierwszy tydzień w szkole? Co robiliście w weekend?

wtorek, 3 września 2013

first day of school

hej,
to znowu ja ;) Jak tam pierwszy dzień szkoły? Jakie wrażenia?
Ja dzisiaj miałam dwa angielskie, historię z bardzo fajnym Panem, biologię z Panią, która wykładała lekcję, WOK z przecudownym Panem, który chyba będzie uczył nas polskiego (i miał być naszym wychowawcą *-* ) i chemię z Panią "Babcią", która już nas przepytała i zapowiedziała sprawdzian na za tydzień (coś w rodzaju sprawdzenia, co umiemy po gimnazjum).

Chociaż szkoła jest dwa razy większa od mojej poprzedniej i jak na pierwszy dzień przystało, każdego nauczyciela się pytaliśmy, gdzie jest jaka klasa. No ale było tak w miarę. Z 27 osób znałam wcześniej 9, a od wczoraj poznałam dopiero 4. Każdy się dopiero rozkręca i na lekcjach wszyscy siedzą cichutko.

Nasza wychowawczyni nie jest taka zła. Jest młoda i jak na dzisiejszy dzień to jest dosyć zabawna.


Jak tam Wasi koledzy, Wasze koleżanki z klasy? Macie za wychowawcę Panią czy Pana?

poniedziałek, 2 września 2013

Szkoła

Hej <3
Praktycznie już zaczęła się szkoła. No i się znowu zacznie. Codzienne wstawanie po 6., prace domowe, niezapowiedziane kartkówki i sprawdziany, wyrywanie do odpowiedzi. Kto to lubi? Jedyne co w szkole może cieszyć to przyjaciele, przerwy, odpały na lekcjach no i wycieczki. Ja w dodatku jestem w nowej szkole - Liceum Ogólnokształcące. Bardzo się tym stresowałam, nawet nie zjadłam nic dzisiaj. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Większość dziewczyn nie jest w moim typie, bo to są takie trochę paniusie. Za dobrze też ich nie znam, ale zobaczymy później, co z tego wyniknie. No i jeszcze będę mieć tylko trzech chłopaków, których znam, ale są spoko.
Do szkoły będę miała daleko. No bo jak wcześniej miałam tylko przez ulicę, to przeprowadziłam się trochę dalej, a i tak liceum mam na drugim końcu miasta praktycznie. Mama będzie mnie czasami zawozić, a jak nie to będę musiała sama chodzić, niestety ;/
Powiem jeszcze tylko, że idę do klasy o profilu humanistycznym.


A wy idziecie do tej samej szkoły czy też innej? Daleko macie?